niedziela, 8 stycznia 2012

Mit o przyciąganiu się przeciwieństw

Pod wpływem przeczytanej niedawno książki pt. ,,50 wielkich mitów psychologii popularnej" postanowiłam podzielić się swoimi refleksjami na temat jednego z mitów omawianych w tejże książce. Chodzi mi mianowicie o mit nr 27: ,,Przeciwieństwa się przyciągają: Zwykle zakochujemy się w ludziach, którzy się od nas różnią". Autorzy przytaczają wyniki badania przeprowadzonego przez Lynn McCutcheon- dowiodła ona, że aż 77% studentów wierzy, że w miłości istnieje zasada przyciągania się przeciwieństw (tzw. komplementarności). Zwolennicy tej teorii podają analogię do ładunków elektrycznych- minus i plus się przyciągają, natomiast dwa takie same znaki- odpychają.
Natomiast rzeczywistość wskazuje raczej na to, że w relacjach międzyludzkich dominuje reguła homofilii (w sensie upodobania do ludzi podobnych do siebie). Wiele badań pokazuje, że związki (a nawet przyjaźnie) tworzą ludzie podobni do siebie pod względem cech osobowości. Dzieje się tak, ponieważ im bardziej czyjeś postawy są podobne do naszych, tym bardziej go lubimy.
Znaczące różnice pomiędzy partnerami zapewniają związkowi nieustanną świeżość i nie pozwalają wkroczyć nudzie, ale rozbieżności w kwestii światopoglądowej mogą prowadzić do niejednej kłótni. Zastanawiam się, czy wierność zasadzie ,,przeciwieństwa się przyciągają" jest tego warta. Moim zdaniem-nie. Oczywiście, na początku może być to ekscytujące doświadczenie-przebywać z kimś, kto tak bardzo się od nas różni. Jednak na dłuższą metę może być to męczące dla osób, które chcą stworzyć stały związek. Idealna byłaby sytuacja, w której, pomimo niezgodności poglądów, obie osoby potrafią pójść na kompromis i uznać nawzajem swoje racje. Niestety, tak dzieje się bardzo rzadko. Częściej związki rozpadają się po pewnym czasie pod wpływem-jak to ładnie nazywa się podczas procesów rozwodowych- ,,niezgodności charakterów". Tu niekiedy pojawia się konflikt serca i rozumu- wybrać osobę, która nas pociąga swoją odmiennością, intryguje czy kogoś, kto zapewnia stałość, ale jednocześnie nie dostarcza gwałtownych poruszeń emocjonalnych i uczuć. Dużo zależy od tego, kto czego potrzebuje. Niektórym ludziom chodzi właśnie o te krótkie, ale płomienne romanse, pełne namiętności wywołanej ekscytacją, bo ,,jesteśmy z dwóch różnych światów". Jednak taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Dlatego według mnie ostatecznie lepszym, bardziej długotrwałym rozwiązaniem jest związanie się z osobą, z którą mamy sporo wspólnego. Bo, jak słusznie zauważyli autorzy przeczytanej przeze mnie książki- mądrości ludowe mają to do siebie, że prawie zawsze można znaleźć powiedzenie o przeciwnej treści. W przypadku przyciągania się przeciwieństw jest to porzekadło,,ciągnie swój do swego".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz